„...Bo moja miłość równie jest głęboka
Jak morze, równie jak ono bez końca;
Im więcej ci jej udzielam, tym więcej
Czuję jej w sercu".
Romeo i Julia, William Szekspir
Krynica Morska jest typowym nadbałtyckim kurortem, nie za duża miejscowość z licznymi smażalniami ryb. Pewnie w sezonie tętniąca życiem, natomiast w maju jeszcze nieco uśpiona. Samo miasteczko nie zrobiło na mnie wrażenia, za to urzekło mnie jedzenie w apartamencie, w którym mieszkaliśmy. To był jedyny czas w I trymestrze ciąży, w którym znowu, choć na chwilę cieszyłam się smakiem potraw. Pewnie dużo zrobił odpoczynek, świeże powietrze i spacery nad morze. Całe dni spędzaliśmy na błogim wylegiwaniu się na gorącym piasku (niezbędny o dziwo okazał się nie parawan tak uwielbiany przez nadbałtyckich turystów lecz parasol przeciwsłoneczny :-)), wsłuchując się w szum morza napawaliśmy się jego bezkresnym widokiem. Natomiast wieczorami gdy słońce już nie paliło skóry spacerowaliśmy wzdłuż brzegu, szukając bursztynów.
Niestety bursztynów nie znaleźliśmy (pewnie należało szukać o wschodzie słońca, ale to na tamten czas nie dla nas, dopiero dziecko nauczyło nas nie przegapiać wschodu ;-)). Za to na każdym kroku znajdowaliśmy muszelki.
Najcudowniejszym momentem wieczoru było oglądanie zachodu słońca. Widok ten zapierał dech w piersiach.
Do dziś się zachwycam tymi spacerami o zachodzie słońca w towarzystwie mojego M. W dzień rajska plaża, a wieczorem romantyczny spacer. Czegóż chcieć więcej?
I na
zakończenie cytując klasyka: „Najpierw zaszło słońce, potem zaszedł fakt,
a w rezultacie ona". ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz