Niedzielny poranek powitał nas deszczem i jesienną aurą. „A kiedy pada
dzieci się nudzą", ale nie Mikołajek. On się nie nudzi i z nim nie można
się nudzić. Poza tym prognoza pogody była optymistyczna i po południu
wyruszyliśmy na spacer, by odkryć kolejne ciekawe miejsca w Sandomierzu.
Najpierw dotarliśmy do Zamku Królewskiego górującego na skarpie wiślanej. Zamek
został zbudowany w XIV w. z fundacji
króla Kazimierza Wielkiego na miejscu dawnego drewnianego grodu, zgodnie
z przysłowiem „Kazimierz Wielki zastał Polskę drewnianą, a zostawił
murowaną". Niestety w 1656 zamek wysadzili Szwedzi, zniszczeniu nie uległa
jedynie jego zachodnia część, która na polecenie Jana III Sobieskiego została
rozbudowana do kształtów dzisiejszych.
Obecnie w Zamku mieści
się siedziba Muzeum Okręgowego w Sandomierzu. Mikołajek po raz pierwszy w życiu
przekroczył progi muzeum. Oczywiście w nosidełku, przytulony do taty. W muzeum
spędziliśmy trochę czasu m.in. oglądając zgromadzone zabytki archeologiczne
pochodzące z badań wykopaliskowych prowadzonych na stanowiskach w mieście i w
regionie sandomierskim, przedmioty kultury materialnej, duchowej i społecznej
mieszkańców Ziemi Sandomierskiej, sztukę
polską od XVIII w. do czasów współczesnych oraz monety polskie i występujące na
ziemiach polskich od XI do XXI wieku. Mikołajek był zafascynowany pobytem w
muzeum, szczególnie dużą ilością lamp oświetlających poszczególne gabloty. :-)
Ja natomiast, jak
większość kobiet zachwyciłam się wystawą biżuterii zrobionej z krzemienia
pasiastego zwanego inaczej kamieniem optymizmu, wydobywanym tylko w Polsce,
głównie w rejonie Krzemionek Opatowskich (woj. Świętokrzyskie). Taki kamień w
formie biżuterii nabyłam, oczywiście za zgodą męża. ;-)
Zwiedzając muzeum
dotarliśmy do wieży basztowej, z której rozciągał się piękny widok na kościół
św. Jakuba, który stał się naszym następnym celem.
Po
przełożeniu Mikołajka z nosidełka do wózka wyruszyliśmy na zachód od
sandomierskiej starówki gdzie na Wzgórzu Świętojakubowym wśród sadów stoi
Kościół św. Jakuba. Jest to najstarsza zachowana praktycznie w całości budowla
Sandomierza, wzniesiona w stylu romańskim w pierwszej połowie XIII w. Ponadto jest to jeden z najstarszych kościołów w całości wybudowany z cegły na terenie Polski (a nawet Europy) i ma status zabytku zerowej klasy (cegła została ułożona w układzie wendyjskim). Do kościoła dotarliśmy późno i choć był otwarty, światła były zgaszone, a ponieważ wózkiem nie mogliśmy wjechać, postanowiliśmy zwiedzać zabytek osobno, na zmianę. W kościele panował półmrok, nie było żadnych ludzi, a ciszę przerywał niosący się głos modlącego się mnicha. Poczułam jakby przekraczając próg kościoła przeniosła się do czasów średniowiecza. I tak szybko jak weszłam, tak szybko, z lekkim przerażeniem opuściłam jego mury. Mój M. jest bardziej odważny, więc dłużej przebywał w kościele, ale także poczuł średniowieczny klimat. Po opuszczeniu romańskiej budowli udaliśmy się w kierunku naszego apartamentu. Po drodze złapał nas deszcz, ale nie popsuło nam to humorów. Mikołajkowi podobały się krople uderzające o folię przeciwdeszczową, my mieliśmy parasol, bo w końcu "nie ma złej pogody są tylko słabe charaktery". :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz