niedziela, 20 września 2015

MAŁY KSIĄŻĘ PRZYBYŁ NA ZAMEK - SANDOMIERZ

       

          Niedzielny poranek powitał nas deszczem i jesienną aurą. „A kiedy pada dzieci się nudzą", ale nie Mikołajek. On się nie nudzi i z nim nie można się nudzić. Poza tym prognoza pogody była optymistyczna i po południu wyruszyliśmy na spacer, by odkryć kolejne ciekawe miejsca w Sandomierzu. Najpierw dotarliśmy do Zamku Królewskiego górującego na skarpie wiślanej. Zamek został zbudowany w XIV w. z fundacji  króla Kazimierza Wielkiego na miejscu dawnego drewnianego grodu, zgodnie z przysłowiem „Kazimierz Wielki zastał Polskę drewnianą, a zostawił murowaną". Niestety w 1656 zamek wysadzili Szwedzi, zniszczeniu nie uległa jedynie jego zachodnia część, która na polecenie Jana III Sobieskiego została rozbudowana do kształtów dzisiejszych.





Obecnie w Zamku mieści się siedziba Muzeum Okręgowego w Sandomierzu. Mikołajek po raz pierwszy w życiu przekroczył progi muzeum. Oczywiście w nosidełku, przytulony do taty. W muzeum spędziliśmy trochę czasu m.in. oglądając zgromadzone zabytki archeologiczne pochodzące z badań wykopaliskowych prowadzonych na stanowiskach w mieście i w regionie sandomierskim, przedmioty kultury materialnej, duchowej i społecznej mieszkańców Ziemi Sandomierskiej,  sztukę polską od XVIII w. do czasów współczesnych oraz monety polskie i występujące na ziemiach polskich od XI do XXI wieku. Mikołajek był zafascynowany pobytem w muzeum, szczególnie dużą ilością lamp oświetlających poszczególne gabloty. :-)


Ja natomiast, jak większość kobiet zachwyciłam się wystawą biżuterii zrobionej z krzemienia pasiastego zwanego inaczej kamieniem optymizmu, wydobywanym tylko w Polsce, głównie w rejonie Krzemionek Opatowskich (woj. Świętokrzyskie). Taki kamień w formie biżuterii nabyłam, oczywiście za zgodą męża. ;-)


Zwiedzając muzeum dotarliśmy do wieży basztowej, z której rozciągał się piękny widok na kościół św. Jakuba, który stał się naszym następnym celem.


Po przełożeniu Mikołajka z nosidełka do wózka wyruszyliśmy na zachód od sandomierskiej starówki gdzie na Wzgórzu Świętojakubowym wśród sadów stoi Kościół św. Jakuba. Jest to najstarsza zachowana praktycznie w całości budowla Sandomierza, wzniesiona w stylu romańskim w pierwszej połowie XIII w. Ponadto jest to jeden z najstarszych kościołów w całości wybudowany z cegły na terenie Polski (a nawet Europy) i ma status zabytku zerowej klasy (cegła została ułożona w układzie wendyjskim). Do kościoła dotarliśmy późno i choć był otwarty, światła były zgaszone, a ponieważ wózkiem nie mogliśmy wjechać, postanowiliśmy zwiedzać zabytek osobno, na zmianę. W kościele panował półmrok, nie było żadnych ludzi, a ciszę przerywał niosący się głos modlącego się mnicha. Poczułam jakby przekraczając próg kościoła przeniosła się do czasów średniowiecza. I tak szybko jak weszłam, tak szybko, z lekkim przerażeniem opuściłam jego mury. Mój M. jest bardziej odważny, więc dłużej przebywał w kościele, ale także poczuł średniowieczny klimat. Po opuszczeniu romańskiej budowli udaliśmy się w kierunku naszego apartamentu. Po drodze złapał nas deszcz, ale nie popsuło nam to humorów. Mikołajkowi podobały się krople uderzające o folię przeciwdeszczową, my mieliśmy parasol, bo w końcu "nie ma złej pogody są tylko słabe charaktery". :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz